[logo]
RADOMSZCZAŃSKI UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU "WIEM WIĘCEJ"
www.wiem-wiecej.com.pl
Biuro uniwersytetu mieści się w Radomsku, przy ul. Prymasa Wyszyńskiego 27
tel. 660-408-033
Biuro RUTW "Wiem więcej" jest czynne w robocze poniedziałki w godzinach 10.00 do 12.00,  środy w godzinach 10:00 do 12:00 i piątki w godzinach 10:00 do 12:00
Nasi Przyjaciele i Sponsorzy:
dr Jarosław Ferenc
Prezydent Miasta Radomska
Małgorzata
Kańska - Kipigroch
Zastępca Prezydenta Miasta Radomska
Mirosław Olszewski
Dyrektor Regionalny SAN
Andrzej Andrysiak
Wydawca Gazety Radomszczańskiej
Marek Kurczych
Paweł Worwąg
Kobieto, puchu mary...

Zachęcamy do zapoznania się z tekstem Pani Anny Stalki wykładowczyni historii w naszym Uniwersytecie. Znajdziecie w nim wiele ciekawych i zaskakujących wiadomości.

Kobieto, puchu mary ...

Kobiety to słaba płeć? Zapomnij! W naszej historii nie brakuje pań, których niesamowita siła i męstwo zawstydziłyby niejednego mężczyznę. Te Polki, gdy przychodziło co do czego, zakasywały rękawy i na przekór całemu (zdominowanemu przez mężczyzn) światu pokazywały, kto tu rządzi!

Jadwiga Kaliska - żona Władysława Łokietka odgrywała znaczącą rolę w polityce i miała istotny wpływ na Władysława Łokietka. Mąż oddawał jej nawet własną pieczęć, umożliwiając Jadwidze samodzielne podejmowanie kluczowych decyzji. Gdy jej małżonek przegrał rywalizację o polski tron i koronę z Wacławem II, zmuszona była przez kilka lat ukrywać się w przebraniu prostej mieszczki, w małej mieścinie na Kujawach. Cieszyła się łaską kurii papieskiej, potwierdzoną specjalnymi przywilejami, a po śmierci Władysława Łokietka w znacznym stopniu przyczyniła się do budowy węgierskiego stronnictwa na krakowskim dworze. Gdy do władzy doszedł jej syn Kazimierz Wielki, otwarcie sprzeciwiła się koronacji swojej synowej, przybyłej z Litwy Aldony Anny Giedyminówny. Argumentowała, że w kraju może być tylko jedna królowa – ona sama.

Sprawnie zarządzała ziemią sądecką, nadaną jej jako oprawa wdowia, następnie zaś wstąpiła do tamtejszego zgromadzenia klarysek. U schyłku życia planowała podróż na Węgry, do swojej córki i tamtejszej władczyni, Elżbiety Łokietkówny. Zmarła, nim ten plan udało się zrealizować.

Henryka Pustowójtówna była córką Polki i Rosjanina. Choć jej starszy brat był rosyjskim oficerem i tłumił zryw w latach 1863–1864, ona sama w powstaniu styczniowym stanęła po stronie polskiej. Ciekawostką jest, że z powodu mieszanego pochodzenia Henryki Rosjanie uważali ją za Rosjankę, a nie Polkę – Aleksander Hercen pisał o niej, że jest „rosyjską kobietą w szeregach Langiewicza”. Już od młodych lat pakowała się w tarapaty, śpiewając publicznie pieśni patriotyczne i składając kwiaty pod pomnikiem Unii Lubelskiej. Henryka świetnie strzelała, a podczas potyczek z Rosjanami wykazywała się niezwykłą odwagą. Jak wspominała po latach, w czasie powstania styczniowego najgorsze były całonocne marsze, sypianie na słomie w cudzych stodołach i drzemki w pozycji półsiedzącej.

Nierzadko powstańcy musieli spędzać wiele dni pod gołym niebem, nie zważając na śnieg i deszcz. Z biegiem czasu Langiewicz przeniósł Pustowójtównę do swojego sztabu. Po klęsce powstania Henryka udała się na emigrację. Znalazła pracę przy wyrabianiu krawatów. Pomagała też powstańcom, którzy znaleźli się w ciężkim położeniu.

Jadwiga Andegaweńska - polska monarchini z dynastii Andegawenów, pierwsza w historii Polski kobieta koronowana nie na królową, lecz na króla. Koronowana na króla Polski w wieku zaledwie 10 lat, nie była figurantką, ani cichą, pogrążoną w modłach ascetką. Pobożność łączyła z ambicją. I nie bała się wypominać błędów nawet najwyżej postawionym ludziom Kościoła – o ile ci sprzeciwiali się jej planom i interesom królestwa. W lutym 1386 roku poślubiła świeżo nawróconego litewskiego księcia Jagiełłę. Odgrywała stopniowo coraz znaczniejszą rolę w polityce, między innymi podejmując się negocjacji z wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Była mecenaską nauki, wielką miłośniczką książek, kobietą niecodziennej pobożności. Utrzymywała aktywne kontakty ze Stolicą Apostolską i walnie przyczyniła się do odtworzenia krakowskiego uniwersytetu.

Barbara Kossuthówna - jedna z pierwszych kobiet, które pomimo niechęci i pogardy mężczyzn wstąpiły do ruchu strzeleckiego, a nawet wywalczyły sobie prawo udziału w manewrach wojskowych. Była gotowa znieść niejedno upokorzenie, byle ubrać wojskowy mundur. Wiosną 1914 roku wzięła udział w pierwszych ćwiczeniach z bronią w ręku, na które Piłsudski dopuścił nie tylko strzelców, ale i strzelczynie.

Po latach wspominała z żalem, że zamiast ćwiczyć się w strzelaniu została wówczas… odesłana do garów. To jednak nie ostudziło jej zapału. Po wybuchu wojny przydzielona jako sanitariuszka do szpitala w Jabłonkowie. Tkwiła przy łóżkach pacjentów bez przerwy po trzydzieści sześć godzin, sypiała nie więcej niż cztery noce w tygodniu i nabawiła się tyfusu. Pomogła jednak niezliczonym pacjentom, często ratując ich od śmierci.

Elżbieta Zawacka ps. „Zo”, „Zoya” była jedyną kobietą-cichociemną, czyli żołnierką zrzuconą przez Polskie Siły Zbrojne na terenie okupowanego kraju. Ta doskonała wywiadowczyni brawurowo unikała aresztowania i odważnie wypełniała konspiracyjne zadania.

W trakcie II wojny światowej ponad sto razy przekraczała granice III Rzeszy, przemycając meldunki i tajne informacje. W przerwach od działalności konspiracyjnej douczała się na tajnych kompletach.

Elżbieta Łokietkówna nikt nie oczekiwał od niej rzeczy wielkich. Gdy wychodziła za mąż, była tylko kartą przetargową w politycznych przepychankach.

Miała być ledwie statystką; pięknym tłem dla apodyktycznego męża, ale szybko pokazała, że nie da sobie w kaszę dmuchać.

Rozstrzygała spory terytorialne, a jej ludzie mierzyli i potwierdzali granice szlacheckich majątków. Najpotężniejsi królowie błagali ją o wstawiennictwo i radę. Papieże uciekali się do niej o pomoc. Owinęła sobie syna wokół palca, zostając najsilniejszą i najbardziej samodzielną władczynią swoich czasów.

I choć oficjalnie zasiadała na tronie węgierskim, zmieniła bieg dziejów Polski. To ona pomogła uczynić z naszego kraju mocarstwo, pomogła Kazimierzowi Wielkiemu utrzymać koronę i wreszcie niemal w pojedynkę sprawiła, że polskim królem została Jadwiga Andegaweńska.

Stefania Perzanowska - anioł w obozowym piekle - zanim Stefania Perzanowska wylądowała w przedsionku piekła, jakim był KL Lublin, zaangażowała się w działalność podziemia. Dzięki swoim doskonałym umiejętnościom organizacyjnym oraz żelaznym nerwom była cennym nabytkiem dla Związku Walki Zbrojnej. Nie tylko była kurierką przenoszącą broń i meldunki, ale też we własnym mieszkaniu miała tajną skrzynkę kontaktową do porozumiewania się z Komendą Główną AK. Jej głębokie wejście w konspirację i aktywna działalność zakończyły się, gdy w nocy 11 listopada 1942 roku została aresztowana. Mimo wielu brutalnych przesłuchań nie udało się jej złamać. W styczniu 1943 roku wyruszyła w pierwszym kobiecym transporcie więźniarek do Majdanka. Pierwsze zetknięcie z obozem koncentracyjnym było prawdziwym szokiem. Wraz z innymi więźniarkami Perzanowska została umieszczona w skutym lodem baraku z powybijanymi oknami, z piecem, w którym nie było jednak czym zapalić. Już pierwsza noc była walką o życie, gdyż kobietom groziło zamarznięcie. Mimo strasznych realiów lekarka zaczęła pomagać ludziom. Stawiała się nawet obozowemu doktorowi Bodmannowi, w pełni świadoma, że wszelki opór grozi śmiercią. Dzięki hartowi ducha i niezwykłej determinacji wkrótce udało jej się zorganizować szpital, który szybko stał się ogromnym przedsięwzięciem, a ona sama była w nim… jedynym lekarzem. Pod jej opieką znalazły się setki więźniarek; do pomocy miała zaledwie garstkę wykwalifikowanych pielęgniarek i całą zbieraninę przyuczanych naprędce ochotniczek. Pracowała po kilkanaście godzin dziennie, przez siedem dni w tygodniu. Zajmowała się w praktyce każdą gałęzią medycyny, skupiając się przede wszystkim na tym, by zapanować nad możliwymi epidemiami tyfusu i innych chorób zakaźnych, zdolnych zdziesiątkować jej podopieczne.

Aleksandra Szczerbińska w pamięci Polaków zapisała się głównie jako towarzyszka życia, a następnie żona Józefa Piłsudskiego. Niesłusznie, bo samodzielnie dokonała bardzo wiele dla ruchu niepodległościowego. Po brawurowej akcji pod Bezdanami to ona wywiozła i przerzuciła przez granicę większość łupu, podczas gdy mężczyźni beztrosko czekali na nią w bezpiecznej Galicji. Gdy zaś wybuchła wojna, mianowano ją komendantką wywiadu kobiecego. Sam Piłsudski przyznawał, że kierowany przez Szczerbińską oddział był jednym z jego największych atutów. Z kolei koledzy wspominali ją jako niezawodną bojowniczkę, odznaczającą się hartem ducha i zimną krwią. Tą ostatnią miała okazję wykazać się, gdy za pracę w POW została aresztowana i zesłana do obozu w Szczypiornie, gdzie Niemcy trzymali ją w warunkach urągających wszelkiej godności.

Irena Sendlerowa uratowała ponad 2,5 tysiąca żydowskich dzieci przed Zagładą. Jak pięknie napisał Marek Michalak, były Rzecznik Praw Dziecka, ocaliła nie tylko ich życie, ale też tożsamość, dzieciństwo i człowieczeństwo. Do końca pozostała skromna i autentyczna, walczyła o dobro, dbała o słabszych. Jej historia wzrusza i daje nadzieję, że nawet w najmroczniejszych czasach można pozostać Człowiekiem. „Tego, że trzeba pomagać potrzebującym, nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadną bohaterką…” – te słowa najlepiej oddają charakter Ireny Sendlerowej, która dla dzieci ryzykowała własnym życiem.

Kończąc rozważania o wybranych kobietach, które zaistniały w historii, pragnę przytoczyć przysłowie oddające siłę kobiet „Kobieta jest jak torebka z herbatą. Nie wiadomo jak jest mocna, dopóki nie znajdzie się w gorącej wodzie.”

Anna Stalka